Jan Karol Jankowski kl. VIIIa, Refleksje po obejrzeniu filmu „Stowarzyszenie umarłych poetów”

 

Wśród filmów dla młodzieży “Stowarzyszenie umarłych poetów” odznacza się wieloma walorami. Tematyka, fabuła, ale i gra aktorska czy muzyka - są wspaniałe i wywarły na mnie ogromne wrażenie i myślę, że na moich kolegach i koleżankach też. Obraz został wyreżyserowany przez Petera Weira 1989r., a w rolę profesora Johna Keatinga wcielił się Robin Williams. Film ten oglądałem niedawno z moją klasą podczas lekcji języka polskiego.

        Wydarzenia dzieją się w akademii Weltona, która jest najlepszą uczelnią w kraju. Większość jej absolwentów osiągnęła życiowy sukces, studiowała na najlepszych uniwersytetach. Tym szczycił się dyrektor Nolan, zobowiązując nowych uczniów do wysiłku, pracy i przestrzegania wartości panujących w szkole (tradycja, dyscyplina, honor, doskonałość). Nowy profesor języka angielskiego, Keating, zaczął stosować nowe niekonwencjonalne metody nauczania. Prowadził lekcje poza klasą  na dziedzińcu lub na boisku, podczas zajęć głośno czytano wiersze  lub pisano własne utwory, każdy mógł się szczerze wypowiadać. Było to dużą nowością w tej akademii. Keating uczył przede wszystkim samodzielności uczenia, rozwijał odwagę i kreatywność przez niekonwencjonalny sposób prowadzenia lekcji. Był szczery i życzliwy. Do każdego ucznia podchodził w indywidualny sposób. Przyznam, że wywarło to na mnie ogromne wrażenie. Jestem przekonany, że dzięki takiemu prowadzeniu lekcji uczniowie mogli się zaangażować w tematykę zajęć, czuli się dobrze, komfortowo, wiedzieli, że mogą się szczerze wypowiadać i nikt ich za to nie skrytykuje. Wiadomo, że zawsze młodzi ludzie mieli inne spojrzenie na świat niż ludzie dorośli. Podobały im się inne utwory, czytaliby inne książki, słuchali innej muzyki. Niestety nie mogli o tym głośno mówić. Tak jest często także dzisiaj. Profesor Keating jest jednym z niewielu, którzy to rozumieli. Dzięki jego podejściu młodzież nauczyła się więcej, ponieważ sama pokochała literaturę, poznała ją nie tylko z opracowań i podręczników, ale dzięki recytacji, dyskusjom oraz dzięki teatrowi. 

        Tutaj nasuwa mi się refleksja, że na szczęście współcześni nauczyciele (chociaż jeszcze niestety w mniejszości) wychodzą poza schematy i próbują nas, młodych uczniów, zainteresować swoim przedmiotem. Myślę nawet, że dzisiaj jest to trudniejsze do zrobienia, ponieważ świat cyfrowy jest atrakcyjny, dynamiczny i przejął kontrolę nad życiem młodych ludzi. Tym bardziej podziwiam tych pedagogów, którzy starają się zmusić nas do myślenia i zaangażowania podczas zajęć. Bardzo podoba mi się, kiedy na lekcji języka polskiego rzucamy piłeczką i udzielamy odpowiedzi. 

        Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na rodziców uczniów filmowej akademii. Często byli to ludzie bardzo surowi, agresywni, żądający bezwzględnego posłuszeństwa. Nie pozwalali swoim dzieciom na samodzielne myślenie(np. ojciec Neila). Takie podejście większości dorosłych (nauczycieli i rodziców) zostało skonfrontowane z życzliwą, wyrozumiałą i mądrą postawą profesora Keatinga. On dał im przestrzeń na bycie sobą. Myślę, że jest to bardzo ważne w rozwoju młodego człowieka. Każdy z nas powinien mieć odwagę samodzielnie myśleć, podejmować decyzje, wyrażać swoje poglądy. Tylko dzięki temu świat będzie się prawidłowo rozwijał. 

        Niezwykle ważną rzeczą jest to, że profesor uczył swoich wychowanków, jak żyć. Wzorców postępowania można szukać w literaturze. Profesor jest zwolennikiem światopoglądu epikurejskiego. Chce uświadomić uczniom, że powinni doceniać każdą chwilę, cieszyć się życiem, nie marnować go, nie odkładać niczego na później. W myśl zasady “chwytaj dzień” warto rozmawiać z ludźmi, zwracać uwagę na przyrodę, realizować własne pomysły, sprawiać sobie przyjemności, nie poddawać się zmartwieniom. Te zasady są ważne też dla mnie. Jest to świetna lekcja życia.

        Myślę, że profesor odniósł zwycięstwo. Chłopcy, w geście solidarności stojący na ławkach w chwili opuszczania przez niego szkoły, chcieli symbolicznie pokazać, że zapamiętali wszystko, czego ich nauczył o życiu. Keating na pewno na zawsze pozostanie w ich sercach i pamięci.

        W filmie wyraźnie wybrzmiała rola marzeń. Dorośli na pewno nie powinni przeszkadzać w ich realizacji. Ktoś chce zostać prawnikiem, ale ktoś inny chce grać w teatrze, bo o tym marzy i  to mu da szczęście. Szkoda, że rodzice jednego z bohaterów tego nie zrozumieli. Szkoda też, że sam bohater nie potrafił ich o tym przekonać.

        Film wywarł na mnie ogromne wrażenie. Myślę, że dorastam do prawdy, że w literaturze ukryta jest nauka o tym, jak żyć dobrze. Możliwe jest, że sam stanę się niezapisanym członkiem „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”.


Jan Karol Jankowski


Komentarze