Moje spotkanie z wybranym bohaterem (bohaterami) z lektury z kl. V. - Aleksandra Skiba 6c
Pewnego deszczowego dnia wracałam ze szkoły. Przyglądałam się ludziom, którzy w pośpiechu chowali się pod różnymi dachami. Jeden z nich wbiegł w kałużę i przemoczył mnie do suchej nitki. Przez ten incydent przyspieszyłam kroku. Sprawnie przekroczyłam próg pobliskiego sklepu, ponieważ zaczęło padać jeszcze mocniej. W pomieszczeniu nie było nikogo. Nawet kasjera. Uznałam, że po prostu poszedł na zaplecze, po czym wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni spodni. Miałam zamiar zadzwonić do mamy z prośbą o podjechanie samochodem, lecz niestety uniemożliwił mi to brak zasięgu.
Czekając aż ulewa minie,
pomyślałam, że nie ma to sensu, więc ruszyłam do drzwi. Okazały się one
zamknięte. Przecież nikt, oprócz mnie, nie przechodził obok nich. Wpadłam w
lekką panikę, kiedy zdałam sobie sprawę, że jestem uwięziona, a nigdzie nie
widać żywego ducha. Zerknęłam za siebie. Moim oczom ukazała się szkoła. Moja
szkoła. Wychodzili z niej moi znajomi. Nawet ja sama! Przez chwilę wydawało mi
się, że to był dzisiejszy dzień, ale to zdawało się niedorzeczne. Nagle
poczułam dotyk na ramieniu.
- Przepraszam- odezwał się cichy,
chłopięcy głos. Odwróciłam się, a następnie zobaczyłam trochę niższego ode mnie
chłopaka z blond włosami.
- Kim jesteś i co tu się właściwie
dzieje?- spytałam lekko podniesionym głosem.
- Mam na imię Nemeczek, a to
zamieszanie jest niestety moją sprawką - nieśmiało odpowiedział.
- Zaraz, zaraz. Nemeczek z „Chłopców
z Placu Broni”, czy to samo imię jest zwyczajnym zbiegiem okoliczności? -
kontynuowałam ze zdziwieniem.
- Tak, ten Nemeczek, ale skąd
właściwie wiesz o tym wszystkim? Zresztą, nieważne. Z tego, co wiem, jesteśmy
pomiędzy wymiarami. Spytasz „dlaczego?”. Otóż zacząłem zadawać się z
nieodpowiednim towarzystwem. Dokładniej z osobami, które igrają z czarną magią.
Dosłownie. Niechcący trochę ich zdenerwowałem, a przez to stało się to, co się
stało. Nie sądziłem, że posługują się magią na serio! Więc teraz dzieje się to…
- odparł speszony chłopiec.
- Po pierwsze, jak mamy się stąd
wydostać? A po drugie, czemu właściwie mówisz po polsku?- rzuciłam.
-Nie jestem pewien, poza tym wcale
nie mówię po polsku. - odrzekł Nemeczek, po czym jakiś człowiek przez niego
przeszedł. W tamtym momencie byłam tak zdezorientowana, że tylko jęknęłam. Po
chwili usiadłam.
- Chyba musiałam wejść w jakąś dziurę
między wymiarową, bo nie wiem, jak wyjaśnić moją obecność tutaj.- powiedziałam.
Niespodziewanie Nemeczek rozpłynął się, niebo zrobiło się różowo-żółte,
ludzie zamienili się w latające wiewiórki, a mi zakręciło się w głowie. Upadłam
na kolana i przeleciałam przez chodnik. Byłam pod ziemią. Nagle spadła na mnie
wielka skała i wstałam z mojego łóżka. Wszystko było normalne. Czy to był tylko
sen? Może nie? Może stało się to naprawdę? Nie wiem. Nie wiem i prawdopodobnie
nigdy się nie dowiem. Zakończyło się typowo, ale życie w niepewności zostanie
za zawsze…
Komentarze
Prześlij komentarz
Przekleństwa i wulgaryzmy. Ich używanie jest szkodliwe!