OPOWIEŚĆ WIGILIJNA ROK 2020 - Milan Ostrowski VIC

 

Opowieść Wigilijna rok 2020”

na podstawie opowiadania „Opowieść Wigilijna”  Charlesa Dickensa



 

Był poranek 21 grudnia 2020 roku. Na dworze padał drobny śnieg, na ulicy panowała przedświąteczna gorączka, ulice i budynki przystrojone były świątecznymi dekoracjami, naprzeciwko budynku drukarni sprzedawca choinek , głośno zachwalał  swój towar.

Michał, pięćdziesięcioletni właściciel dużej drukarni, właśnie przyjechał do swojej przynoszącej zyski firmy.

Niezadowolony, że będzie musiał odśnieżać po pracy swój samochód, wszedł do budynku. Na progu powitał go jego długoletni pracownik Pan Adam- jedyny żywiciel wielodzietnej rodziny.

- Dzień dobry Panie Michale!

- Jak będzie miał Pan chwilkę, to chciałbym porozmawiać z panem na temat rozplanowania pracy drukarni , tak, abyśmy wszyscy mieli 24 grudnia dzień wolny od pracy.

-Będą piękne święta!- dodał wskazując przez okno na ośnieżone dachy pobliskich budynków.

 - Miejmy nadzieje, że śnieg utrzyma się przez święta i dzieci będą mogły skorzystać z tej pogody- rozmarzył się pan Adam. Wyobraził sobie, jak ciągnie na sankach roześmianego niepełnosprawnego synka Tomka.

- Dzień dobry! - odpowiedział już zdenerwowany Michał, że będzie musiał tłumaczyć, jak co roku, że mają dużo zamówień i w tym dniu pracownicy nie dostaną wolnego. Za dużo straciłby pieniędzy, gdyby maszyny stały i jeszcze tego dnia. Już na sama myśl, że przez dwa świąteczne dni nikt nie przyjdzie do pracy, doprowadzały go do szewskiej pasji.

Dzień minął Michałowi na podliczaniu zysków osiągniętych w roku. Odbył nieprzyjemną rozmowę z panem Adamem i rozmówił się z pracownikami, że w Wigilię mają przyjść do pracy, jak co dzień.

Około godziny 20. udał się do swojego starego domu, odziedziczonego, tak samo  jak drukarnia, po dziadku. Kiedy wjeżdżał do garażu, wydawało mu się, że widzi jakiś cień przy drzwiach wejściowych. Przypominał on z wyglądu jego zmarłego krewnego.

W domu zjadł skromna kolację, sprawdził, czy wszystkie światłą są pogaszone i położył się spać. Około północy nagle obudził się, ktoś stał pochylony nad nim. Był to jego nieżyjący dziadek!

- Dziadku, co ty tutaj robisz?

- Przyszedłem ciebie ostrzec, żebyś był za życia dobrym człowiekiem. Masz szansę to zmienić. Ja taki nie byłem i teraz moja dusza błąka się. Byłem takim człowiekiem jak ty. Samotnym, opuszczonym przez rodzinę. Liczyły się dla mnie tylko pieniądze. Sam musisz zdecydować, jak będziesz jeszcze żyć. Przez kolejne trzy noce będą ciebie odwiedzać  duchy świąt.

Po czym zniknął.

Michał ponownie zasnął. Rankiem po przebudzeniu pomyślał, że miał zły sen. Jak zwykle udał się do pracy i spędził tam cały dzień. Tak jak dnia poprzedniego miał nieprzyjemna rozmowę na temat dnia wolnego z panem Adamem. Michał ponownie nie wyraził zgody na zamknięcie drukarni w dniu 24 grudnia. Wrócił do swojego domu, sprawdził jeszcze przed snem stan swojego konta i położył się spać. Około północy obudził się przestraszony. Tak, jak ubiegłej nocy, ktoś nad nim stał. Była to zjawa mająca na sobie niezliczona ilość łańcuchów, która bez słowa porwała z łóżka Michała i zabrała z sobą. Znaleźli się w domu rodzinnym Michała, był 22 grudnia 1980 roku.

Mężczyzna zobaczył samego siebie sprzed czterdziestu lat, jak siedzi przy stole i wycina z kawałków kolorowego papieru ozdoby choinkowe. Roześmiana mama z tatą i młodszą siostrą- Marią wchodzą do domu ze świeżą choinką. On nie był ze swoją rodzina na świątecznych zakupach, bo wolał ten czas spędzić na zabawie w bank i przeliczaniu swoich oszczędności ze skarbonki. Tata taty powiedział mu kiedyś, że jak będzie oszczędzał, to będzie szczęśliwym, bogatym człowiekiem. Dobrze zapamiętał te słowa.

Za chwilę duch przeniósł mężczyznę do tego samego dnia tylko  do roku 1990. 

Michał zobaczył siebie siedzącego przy biurku i liczącego coś na kalkulatorze. Do pokoju wbiega młoda dziewczyna i prosi, żeby pomógł ubrać choinkę. On odmawia. Ponownie woli spędzić ten czas na liczeniu swoich oszczędności i rozmyślaniu nad sposobami, żeby szybko się wzbogacić.

Michał tej nocy wraz z duchem jeszcze raz wrócił do przeszłości, do roku 2000, kiedy to odmówił swojej dziewczynie pójścia z nią po zakup prezentów. Było mu szkoda wydawać zaoszczędzone pieniądze tylko po to żeby komuś sprawić radość.

Na podróżach w czasie minęła noc. Mężczyzna obudził się jak zwykle i kolejny dzień i wieczór minął mu tak samo, jak poprzednie dni.

W nocy ponownie został obudzony przez kolejnego ducha, zgodnie z zapowiedzią dziadka. Tym razem był to duch świąt obecnych.

Zjawa tym razem zabrała Michała do domu swojego pracownika pana Tomka. Zobaczył siedzącą przy stole całą liczną rodzinę współpracownika. Szczególnie zwracał uwagę blady chłopiec siedzący na starym wózku inwalidzkim. Członkowie rodziny zwracali się do tego malca „Tomku”. Wszyscy domownicy byli roześmiani. Jedli skromną kolację i coś sobie opowiadali. Pan Tomek zasmucony przekazał rodzinie informację, że niestety musi iść do pracy 24 grudnia, że nie udało mu się przekonać swojego pracodawcy, żeby dał wszystkim dzień wolny.

Tomek w tym momencie posmutniał, opuścił głowę, miał nadzieje, że tata będzie miał dla niego czas i razem pójdą na sanki. W tym momencie już wiedział, że nie będzie to możliwe.

Michał poczuł ukłucie w sercu, jak zobaczył to dziecko. Podczas wcześniejszych wędrówek z duchem nie czuł nic.

Duch szybko zabrał mężczyznę do domu jego siostry, która mieszkała ze swoją rodziną niedaleko. On nie odwiedzał jej i nie dzwonił do niej, chociaż co roku zapraszała go na kolację wigilijną. Siostra wraz z mężem i swoją dwójką dzieci siedziała przy stole i rozmawiali o planach świątecznych. Tym razem Michał poczuł zapach świeżej choinki i pieczonego piernika. Zatęsknił za tymi zapachami dzieciństwa. Maria martwiła się, że jej brat po raz kolejny odmówił zaproszenia na wspólne spędzanie świąt. Przekonywała swojego męża, żeby odwiedzili Michała rankiem w Wigilię i zanieśli mu trochę jedzenia i upieczonych przez dzieci pierniczków.

Mąż zażartował:

- Po co tam pójdziesz? Przecież on będzie w pracy, albo będzie w banku, żeby jeszcze zrobić lokaty pieniężne na okres świąt.

- O nie! On znowu będzie sam jak palec! Pójdziemy do niego - odpowiedziała Pani Maria

Michał obudził się po kolejnej nocy spędzonej na wędrówkach z duchem. Zmęczony udał się do pracy. Podczas całego dnia myślami wracał do wydarzeń z dwóch ostatnich nocy. Wieczorem szybko udał się na spoczynek.

Tym razem w nocy odwiedził Michała duch przyszłych Świąt Bożego Narodzenia i  mężczyzna znalazł się na cmentarzu. Był świadkiem smutnej ceremonii pogrzebowej, która różniła się od innych tym, że oprócz pracowników zakładu pogrzebowego i księdza nikogo nie było. Michał zapytał ducha :

- Kto tutaj jest właśnie chowany?

Duch wzruszył ramionami i nie odpowiedział.

Wychodząc z cmentarza, zobaczył świeży grób z ogromna ilością kwiatów. Z zaciekawieniem zatrzymał się i przeczytał, że leży tutaj mały Tomek. Michał przypomniał sobie chorego syna swojego pracownika.

Kolejnym miejscem , w którym znalazł się, był jego własny dom. Panował tutaj rozgardiasz. Jacyś zamaskowani ludzie w pośpiechu wynosili wszystkie rzeczy i pakowali do zaparkowanej na podjeździe ciężarówki. Wyglądało na to, że ktoś go okrada. Usłyszał, jak mężczyźni między sobą rozmawiają, żeby się pospieszyć z wynoszeniem rzeczy.

-Nieboszczykowi i tak są już niepotrzebne, a lada chwila może zjawić się ktoś z urzędu i zapieczętować dom.

Zlany zimnym potem obudził się. Miał tego wszystkiego dosyć! Spojrzał na kalendarz: był dzień 24 grudnia. Musi zmienić swoje  życie. Szybko wyszedł z domu i udał się w kierunku drukarni , po drodze zatrzymał się u sprzedawcy choinek i kupił największą, jaka była . Jeszcze jadąc samochodem, zadzwonił do sekretarki i poprosił ją, żeby znalazła firmę cateringową, która może dostarczyć za godzinę jedzenie wigilijne dla wszystkich pracowników. Zatrzymał się po raz drugi pod sklepem sportowym i kupił największe sanki jakie były w ofercie.

Musiał się spieszyć. Miał w zamiarze podjechać jeszcze do banku, zatwierdzić kilka przelewów i wypłacić znaczącą kwotę gotówki. Zdenerwowany, że jest już późno, wszedł do firmy. Za chwilę przywieziono choinkę. Poprosił sekretarkę, żeby zawołała pana Adama.

- Panie Adamie- zaczął bez wstępu Michał.- Byłem okropnym pracodawcą i człowiekiem. Mam zamiar to od teraz zmienić. Proszę, żeby na godzinę 1200 zwołał pan do największego pomieszczenia w drukarni wszystkich pracowników. Proszę dopilnować, żeby do tego czasu została ubrana choinka, która leży w holu. Resztą zajmę się ja. Proszę podać mi swój adres, mam mały prezent dla Tomka.

Pan Adam stanął jak słup soli. Pomyślał: „Skąd jego pracodawca zna mojego syna?”

Szybko jednak oddalił się do zleconych zajęć.

Punktualnie o godzinie 1200 w największym pomieszczeniu firmy zjawili się wszyscy pracownicy. Zaskoczył ich widok ubranej choinki, ponieważ nigdy w firmie nie obchodzono żadnych świąt. Krótko przed spotkaniem  przywieziono pachnące smakowicie jedzenie, które rozłożono na przyniesionych z kuchni stołach. Michał wyszedł na środek sali i przemówił:

- Moi drodzy pracownicy. Byłem złym szefem. Liczyły się dla mnie zyski, a nie ludzie. Chcę was za to przeprosić. W dniu dzisiejszym jest Wigilia i czas ten powinniście spędzić ze swoimi rodzinami, dlatego po tym spotkaniu dzień pracy uważam za skończony. Mam dla Was oprócz życzeń jeszcze skromne prezenty i w tym momencie wręczył każdemu z obecnych po kopercie z pieniędzmi. Jeszcze bardziej zdziwieni pracownicy skończyli pracę i udali się do swoich domów.

Pan Adam również podążył do swojego domu, po drodze wstąpił jeszcze do banku, żeby zrobić opłaty. Jakie jego było zdziwienie, kiedy zobaczył stan swojego konta. Takie sumy pieniędzy widział tylko na rachunkach, jakie księgował w firmie!  Poprosił o sprawdzenie, skąd taka zawrotna suma znalazła się w jego posiadaniu. Okazało się, że darczyńcą jest nikt inny tylko jego pracodawca.

Jakie jego jeszcze większe było zdziwienie, kiedy wszedł do domu i zobaczył swojego szefa, siedzącego z jego rodzina i pijącego herbatę. Roześmiany Tomek podziwiał stojące obok niego olbrzymie sanki.

Pan Adam wyjaśnił  przy tej okazji sprawę przelewu. Michał nie chciał słuchać, że pracownik jego chce zwrócić mu te pieniądze. W końcu przekonał całą rodzinę do zatrzymania ich, cytując słowa Jana Pawła II:

- „ Bogatym nie jest ten kto posiada ,ale ten kto "rozdaje", kto zdolny jest dawać”.

I dodał:

- Ja nie potrzebuję dużo pieniędzy, bo nie mam z kim nimi się dzielić. Wolę  od teraz innych uszczęśliwiać, bo zobaczyłem, że pieniądze szczęścia nie dają. I teraz idę odwiedzić moją jedyną rodzinę, jaka mi jeszcze została.

I udał się do domu swojej siostry. Po otwarciu drzwi, wszyscy siedzący już przy uroczyście nakrytym stole, zdziwili się widząc brata mamy. Siostra serdecznie go uściskała i zaprosiła, żeby z nimi usiadł i spędził ten niezwykły wieczór. On bez  protestów zgadzał się na wszystko, co mu proponowano. Cieszył się, jak dziecko, kiedy okazało się, że pod choinką również dla niego jest mały prezent. Uzmysłowił sobie, ile stracił świąt, spędzając je w samotności.

Jego postanowienie o zmianie swojego dotychczasowego życia nie byłoby możliwe, gdyby nie „magia świąt” i wizyty kolejnych duchów, bo czas Świąt Bożego Narodzenia to czas dla rodziny, wypoczynku i zadumy. A na zmiany nie jest nigdy za późno.

 

 

Komentarze