OSTATNIA PODRÓŻ - Gabriela Gurgoń klasa 8C
Ostatnia podróż
...Na nowe zaś drogi życia miał także na
piersiach swoją książkę, którą od czasu do czasu przyciskał ręką, jakby w
obawie, by mu i ona nie zginęła. Bądź co bądź nie przejmował się już swoim
losem na stare lata. Cokolwiek by go nie spotkało – on jest na to gotowy, miał
poczucie spełnienia, tę satysfakcję, że co prawda daleko nie zajedzie, ale jego
żmudna i trudna wędrówka zakończy się i pech spod gwiazdy polarnej odejdzie raz
na zawsze.
Dni mijały szybko, odkąd opuścił latarnię.
Już 2 miesiące był na statku w drodze, nawet nie wiedział dokąd – rozpoznawał
tylko zmianę temperatury Z każdym tygodniem robiło się coraz zimniej, czyli na
pewno płynęli na północ, ale jaki był cel? Tego Skawiński Już nie wiedział i szczerze
mówiąc, to nie chciał wiedzieć. Z Panem Tadeuszem mógłby
i na Antarktydzie wylądować. W taki właśnie sposób latarnik dożywał
końca – podróżnik bez bliżej określonego celu włóczy się po świecie, po czym
trafia na tankowiec i tam spędza resztę dni z dobrą lekturą. Męczyła go tylko
jedna myśl. Niestety, a może stety, po dopłynięciu do Nowego Yorku,
przesiadł się właśnie na ów tankowiec, ale nie wyglądał on na taki zwykły
statek, co by płynął do pobliskiego miasta.
Po dłuższym czasie
Skawiński zorientował się, że płyną już pół roku. Zaczęło trochę niepokoić, że
zgubili się gdzieś na morzu. Nie zdążył się długo zamartwiać, bo tydzień
później w końcu dotarli do jakiegoś portu. Było ciemno, kiedy cumowali, więc
latarnik nie widział zbyt wiele, ale po ilości świateł w oddali, poznał, że są
w nawet sporym mieście. Rano, gdy się obudził, wyszedł na ląd. Stary człowiek
już nawet zdążył się odzwyczaić od tego uczucia, ale jak mówią, wszędzie
dobrze, ale w domu najlepiej i jednak trzeba stąpać twardo po ziemi i w
przenośni, i dosłownie. Postanowił przejść się po całkiem urokliwym porcie i
poszukać tabliczek, oznaczeń ze wskazówką, w jakim kraju może być. Idąc tak
pięknym molo, kątem oka zauważył tabliczkę z ledwie wyraźnym napisem
„Kopenhaga”. Skawiński był w dużym szoku. Nie spodziewał się, że na stare lata
trafi jeszcze do Europy. Nie myśląc wiele, postanowił przejść się po mieście.
Piękne uliczki i kolorowe domki poprawiły mu humor, a nawet rozbawiły, bo
w prawie każdym domku, na oknie stały drewniane laleczki, uśmiechające się
miło. Latarnikowi zdawało się, że do niego machają. W ten sposób
minęły następne 3 dni. Skawiński zdążył odwiedzić kilka restauracji, pochodził
po molo, nawet zapoznał się z lokalnymi rybakami. Jednak potem, kiedy towary
zostały wyładowane, został poinformowany, że albo zostanie w Kopenhadze,
albo uda się w dalszą podróż, wraz zresztą załogi. Oczywiście nie musiał długo
myśleć nad odpowiedzią.
Następnego dnia miał
pojechać z innymi, aby dowieźć cały eksportowany sprzęt. Znów nie wiedział,
gdzie jest, ale tak, jak przedtem, nie przeszkadzało mu to, bo przygoda, to
przygoda. Na początku czas mijał wolno. Nie zostało mu nic innego jak czytanie
książki i podziwianie widoków. W ten sposób jechali w dół Danii, do
Niemiec. Zrobili jeden przystanek gdzieś na wschodzie Bawarii i ruszyli dalej.
Potem dłużyło się niemiłosiernie, ale w końcu, po 3 tygodniach, dojechali do
celu. Jakaś mała miejscowość, niezbyt ruchliwa i głośna, ale miała swój
specyficzny urok.
Skawiński
wyszedł naprzeciw budynkom. Szare domy, choć wydawały się smutne
i posępne, to jednak ludzie wokoło byli uśmiechnięci i miło patrzyli na
byłego już w zasadzie latarnika. Nie tracąc więcej czasu, podróżnik
postanowił poszukać znaków, tabliczek mówiących, w jakim kraju teraz się znalazł.
Niestety nigdzie ich nie widział. Próbował pytać przechodniów, ale ci nie
rozumieli angielskiego. Zrezygnowany Skawiński usiadł na ławce i dotarło do
niego, że już nie wyruszy w dalszą podróż, bo po co ma się męczyć. Już i tak ta
wyprawa przez ocean to było coś. Kiedy bohater rozmyślał o sensie życia,
podszedł do niego pewien młodzieniec z gazetą i małą metalową skarbonką w ręku,
po czym powiedział:
- Prze pana, kupi pan
gazetę? Dzisiejsza. - Skawińskiemu napłynęły łzy do oczu. Po tylu latach
tułaczki, nareszcie wrócił do Polski…
Gabriela Gurgoń 8c
Komentarze
Prześlij komentarz
Przekleństwa i wulgaryzmy. Ich używanie jest szkodliwe!