Nowa przyjaźń

Nowa przyjaźń

            Był piękny, słoneczny dzień, kiedy Ania po raz pierwszy od zakończenia wakacji szła asfaltową drogą do szkoły. Była już w szóstej klasie. Nie mogła w to uwierzyć.

- Jestem już w szóstej klasie. – pomyślała Ania – Tak szybko minęło te sześć lat, a niedawno byłam jeszcze w zerówce.

Po kilku minutach szybkiego marszu w końcu doszła do szkoły. Była godz. 750, a na planie lekcji pierwsza znajdowała się przyroda. Dziewczynka weszła do szatni, a tam zobaczyła swoje dwie przyjaciółki, Oliwię i Gabrysię. We trzy nigdy się nie rozstawały.

- Cześć! – powiedziały równocześnie dziewczynki, które prawie przez całe wakacje się nie widziały, ponieważ mijały się w terminach wyjazdu i nie mogły uzgodnić daty spotkania.

- Jak fajnie was znowu widzieć. Jesteśmy już w szóstej klasie, możecie w to uwierzyć? – zapytała Ania

- Nie – stwierdziła Gabrysia

Nagle do szatni wpadła zdyszana Natalka, koleżanka z ich klasy.

- Dziewczyny, nie uwierzycie, właśnie spotkałam Olę i powiedziała mi, że mamy nową dziewczynę w klasie!

- Co? – krzyknęły wszystkie – Natka, widziałaś ją?

- Nie, ale sama jestem ciekawa. – odpowiedziała Natalka.

- Dobra, to przebierzmy się i chodźmy na górę ją zobaczyć. – zaproponowała Oliwia

- To super pomysł, tylko pospieszmy się, bo za pięć minut jest dzwonek – odparła Gabrysia

Po wejściu długimi schodami na korytarz dziewczynki miały tylko minutę, aby dojść do sali od przyrody. Kiedy tam podeszły, przy ścianie po prawej stronie zobaczyły chudą, smutną dziewczynkę.

- To pewnie ta nowa. – stwierdziła Natalia.

- Powiem szczerze, że nie jest ona brzydka, ale strasznie się ubiera – pomyślała Ania.

Kiedy dziewczyny zdjęły plecaki i położyły je tam gdzie wszyscy, właśnie zadzwonił dzwonek. Pani od przyrody wpuściła wszystkich do sali i zaczęła mówić o regulaminie i zasadach panujących w klasie, czyli o tym, o czym mówiła przez trzy lata. Lekcja minęła bardzo szybko. Na przerwie dziewczynki poszły sprawdzić, o czym rozmawiają ich koleżanki.

- Jak ona się ubiera, widziałaś jej czerwone legginsy? – powiedziała Ela.

- Same legginsy mogą przejść, ale taki kolor w parze z różowym?! Przecież

 to wypala mi oczy! – krzyknęła Anastazja.

- O jejku, Anastazja, jak ja jej nie lubię – pomyślała Ania – Jak na nią patrzę, to faktycznie nie wygląda na taką, jaką jest, ale w środku jest strasznie zadufana w sobie. Ocenia wszystkich dookoła, ale nigdy nie patrzy na siebie.

Ania miała rację, Anastazja faktycznie taka była. Jej tata pracował jako prezes jakiejś firmy, a mama pisała książki romantyczne. Wszystkiego miała pod dostatkiem, nigdy niczego jej nie brakowało. Zawsze miała modne, drogie ubrania, a pod szkołę przyjeżdżała po nią limuzyna. Wszyscy chcieli się z nią kolegować, ale nie z powodu jej dobroci i koleżeństwa, tylko z powodu jej bogactwa, o którym przypominała na każdym kroku.

- Myślę, że zawsze będzie tak sama siedziała przy ścianie, bo nikt przez jej wygląd nie będzie chciał się z nią kolegować – zakpiła sobie Anastazja.

Przez następnych kilka tygodni też tak było. Nikt nie odważył się stanąć po stronie Asi, bo tak miała na imię nowa dziewczynka.

            Pewnego dnia pani wychowawczyni ogłosiła, że za tydzień na matematyce klasa będzie pracować nad grą w grupach. Wszyscy bardzo się ucieszyli, bo to oznaczało wolną i ciekawą lekcję.

- Hej, będziemy razem w grupie? – zapytała Gabrysia.

- Jasne, inaczej sobie tego nie wyobrażam – stwierdziła Ania.

Następny tydzień minął bardzo szybko. Było wiele sprawdzianów i nikt nie myślał o pracy w grupach, tylko o sześcianach i prostopadłościanach z matematyki. Dziewczyny właśnie skończyły lekcje i rozstawały się przed szkołą, ponieważ każda szła w inną stronę do domu.

            Ania doszła na przystanek i czekała na autobus. Kiedy wreszcie przyjechał, weszła do niego i zobaczyła Asię. Była jak zwykle smutna i ponura. Też wracała ze szkoły, ponieważ na podłodze, obok niej leżał znany Ani plecak. Ania odważyła się do niej podejść i powiedziała:

- Cześć, w sumie jeszcze nigdy się sobie nie przedstawiłyśmy. Jestem Ania.

- Cześć, mam na imię Asia – odpowiedziała cicho dziewczynka.

- Dlaczego jesteś taka smutna? – zapytała Ania.

- Ponieważ nikt nie chce się ze mną kolegować. Wiem nawet dlaczego. Inaczej się ubieram, ale w tamtej szkole nie zwracałam na to uwagi – powiedziała wstydliwie Asia.

- Nie martw się tym. Wiele osób będzie cię jeszcze oceniać tak samo jak każdego, ale musisz pamiętać o tym, że wygląd nie jest najważniejszy – stwierdziła Ania.

- Wiem o tym, ale co mam zrobić, żeby ludzie zaczęli ze mną rozmawiać i mnie szanować?

- Po prostu bądź sobą i nie bój się podchodzić do innych. Jeśli chcesz, to możesz pracować z Oliwią, Gabrysią i ze mną w grupie na matematyce.

- Naprawdę? To super! Dzięki, że dajesz mi taką szansę, kiedy wszyscy się ode mnie odwracają – powiedziała wzruszona Asia.

- Nie ma sprawy, myślę, że dobrze będziemy się dogadywać.

            Następnego dnia Ania poinformowała swoje przyjaciółki o tym, że Asia będzie z nimi pracować. Dziewczyny nawet nie były przeciwne.

            Kiedy w czwartek na matematyce Oliwia, Gabrysia, Ania i Asia zabrały się do robienia gry, miały tyle pomysłów, że nie mogły uzgodnić dokładnego planu pracy. Asia bardzo dobrze odnalazła się w tej grupie i odkryła jeden ze swoich talentów – rysowanie. Asia świetnie rysowała, dzięki temu ich gra była kolorowa i estetyczna.

            Dzięki szansie, jaką Ania dała Asi, mogła ona otworzyć się i pokazać swoje prawdziwe oblicze. Ludzie przestali widzieć ją jako smutną dziewczynkę w brzydkim ubraniu, opierającą się o ścianę, tylko jako ambitną, pracowitą i tylko troszeczkę nieśmiałą osobę niebojącą się nowych wyzwań. Ania, Gabrysia i Oliwia bardzo polubiły Asię. Stała się ona ich przyjaciółką, a Anastazja zrozumiała swój błąd i przestała oceniać innych.

Dzięki jednej osobie cała klasa stała się o wiele lepsza.

            Morałem tego opowiadania jest to, że tak jak nie można oceniać książki po okładce, nie wolno mówić o kimś złych rzeczy, jeśli się go nie poznało, bo może być tak, że wierzch jest brzydki i nudny, a środek ciekawy i jedyny w swoim rodzaju.

Ola Tomaszewska, kl. VI b


Komentarze