Tajemnica babcinego kuferka

Tajemnica babcinego kuferka

         Cześć, Jestem Małgosia i opowiem wam, co ostatnio przytrafiło się mnie i mojemu bratu.

         W pierwszy dzień lata wyjechałam z Łukaszem do babci, aby spędzić tam dwa tygodnie wakacji. Gdy dojechaliśmy, dziadkowie przywitali nas ciepło, a ich pies, Puszek, szczekał i skakał wokół nas. Kiedy weszliśmy do środka, babcia dała nam ciepłe ciasteczka owsiane i opowiadała nam, że już niedługo w sadzie kwiaty jabłoni i wiśni zaczną przemieniać się w owoce. Było bardzo wesoło i nagle ktoś zadzwonił do mamy. Wtedy wyszła z salonu i zaczęła rozmawiać. Chcieliśmy z bratem zobaczyć, o co chodzi, więc podeszliśmy do drzwi pokoju i nasłuchiwaliśmy. Na początku było tylko słychać coś w stylu „tak”, „rozumiem” lub „oczywiście”. Wtedy mama wyszła z pokoju i zaczęła rozmawiać z babcią i dziadkiem. Tym razem nic nie słyszeliśmy, ale gdy skończyli, mamusia zachowywała się tak, jak gdyby rozmowa z dziadkami nie była istotna.

- Małgosiu, Łukaszu - wiem, że nastawiliście się na spędzenie wakacji razem ze mną - powiedziała ze smutkiem mama - ale dzwonili do mnie z pracy i muszę skończyć ważny projekt. Jak wszystko pójdzie sprawnie, wrócę do was na ostatni weekend.

         Było nam przykro, ale wiedzieliśmy, że i tak będziemy się dobrze bawić, będąc u dziadków. Pożegnaliśmy mamusię i zaczęliśmy grać w chowanego. Wieczorem położyliśmy się spać, a babcia powiedziała, że rano pójdziemy do ogrodu zbierać truskawki na kompot. Niestety, kiedy wstaliśmy, zaczęło padać i musieliśmy zostać w domu. Wtedy babcia weszła do pokoju.

- Szkoda, że zaczęło padać - zaczęła babcia.

- To prawda. Chcieliśmy się pobawić w ogrodzie i nazbierać truskawek - mruknął Łukasz.

- Chciałam zrobić ten kompot ze świeżych truskawek, ale mam trochę mrożonych w zapasie - powiedziała babcia.

         Gdy ubraliśmy się, babcia zawołała nas na śniadanie. Nie śpieszyliśmy się z jedzeniem, bo i tak nie mieliśmy nic do roboty.  Kiedy skończyliśmy jeść,  umyliśmy zęby i patrzyliśmy przez okno na deszcz. Wtem  dziadek wszedł do salonu.

- Małgosiu, Łukaszu, czy moglibyście zejść do piwnicy i przynieść mi stare koce? - zapytał z uśmiechem - Musimy powyrzucać stare rzeczy - dodał.    

Na początku nie mieliśmy ochoty, ale zgodziliśmy się, gdyż nie mieliśmy nic do zrobienia.       A poza tym byliśmy ciekawi, jak wygląda piwnica dziadków. Na dole było bardzo ciemno,   ale Łukasz znalazł włącznik światła. Szukaliśmy koców, a po drodze mijaliśmy mnóstwo dziwnych przedmiotów. Na końcu długiego korytarza znaleźliśmy koce, a pod nimi kuferek. Był on brązowo- fioletowy ze złotymi elementami, a za kuferkiem stał mały regał z książkami. Były tam na przykład tytuły takie jak: „Czary czarownic”, „Magia dla wszystkich”, albo inne książki o wiedźmach i czarach.

Na początku myślałam, że babcia jest czarownicą, ale wiedziałam, że takie rzeczy nie istnieją. Chciałam z bratem otworzyć kuferek- niestety był zamknięty. Pomyśleliśmy, że wrócimy do piwnicy następnego dnia, kiedy skończymy jeść obiad, gdyż zawsze po obiedzie dziadek idzie spać, a babcia na zakupy. Kiedy weszliśmy na górę oddaliśmy dziadkowi koce i poszliśmy do naszego pokoju. Wiedzieliśmy, że nie otworzymy kuferka bez kluczyka, dlatego zastanawialiśmy się, gdzie on może być. Gdy się ściemniło na dworze, położyliśmy się spać, żeby rano jak najszybciej wstać i zacząć szukać klucza.  Następnego dnia  zjedliśmy śniadanie, umyliśmy zęby i znowu zastanawialiśmy się, gdzie może być klucz. Tak długo się naradzaliśmy, że nie zauważyliśmy, kiedy przestał padać deszcz, który bez przerwy siąpił od poprzedniego dnia. Wyszliśmy na dwór i bawiliśmy się w chowanego. Kiedy babcia zawołała nas na obiad, ponownie przypomnieliśmy sobie o kuferku i o kluczu. Szybko zjedliśmy posiłek i czekaliśmy, aż babcia wyjdzie na zakupy, a dziadek zapadnie w poobiednią drzemkę. Gdy w domu zapadła cisza, zaczęliśmy szukać klucza.

- Małgosiu- szepnął Łukasz- wiesz, gdzie może być klucz?

- Nie wiem- odpowiedziałam jak najciszej, żeby nie obudzić dziadka - ale może trzeba poszukać w szufladach.

         I miałam rację. W szufladzie ze sztućcami, pod łyżeczkami leżał kluczyk z napisem „magiczny kuferek”.

 Łukasz wziął klucz i poszliśmy do piwnicy. Gdy doszliśmy do kuferka, zobaczyliśmy napis na złotym elemencie: „po otwarciu kufra wejdziesz w Świat Magii”. Byliśmy bardzo ciekawi, co to znaczy, więc jak najszybciej otworzyliśmy zamek. W środku znajdowała się jeszcze jedna książka, różdżka oraz peleryna z czapką.

- Łukasz – zaczęłam - ostatnio myślałam, że babcia jest czarownicą, a teraz, kiedy widzę te rzeczy, mam prawie pewność, że to jednak jest prawda!

- Przecież wiesz, że czary nie istnieją. Na pewno da się to jakoś wytłumaczyć -  powątpiewał Łukasz.

         Łukasz jest młodszy ode mnie, ale gadał mądrzej niż ja. Wracając do historii… weszliśmy na górę, a w salonie czekali już na nas babcia z dziadkiem. Siedzieli na kanapie z uśmiechem, tak jakby chcieli nam coś powiedzieć.

- Babciu, co tu robicie?- zapytał z zaciekawieniem Łukasz.

- Chcieliśmy się dowiedzieć, jak było w piwnicy - odpowiedziała ze śmiechem babcia.

- Skąd wiecie, że byliśmy w piwnicy?- zapytałam.

- Ponieważ my zaplanowaliśmy to wszystko - powiedział wesoło dziadek - zanim poprosiłem was, żebyście przynieśli mi koce ukryliśmy z babcią kuferek z rzeczami, które znaleźliśmy w starym zestawie magika waszej mamy.

- Nie wiem, czy mama wam opowiadała, ale kiedy była mała, uwielbiała bawić się w magika - odrzekła babcia. Nie chcieliśmy, żebyście się nudzili, kiedy pada deszcz, więc urządziliśmy wam zabawę - wyjaśniła.

- Babciu, a czy będziemy mogli pobawić się tym zestawem magika? - zapytał Łukasz.

- Oczywiście! - powiedziała babcia - jest cały dla was!

         Do końca dnia bawiliśmy się w magików. Nauczyliśmy się wielu sztuczek i ciekawych trików. Najwięcej przyjemności mieliśmy podczas wykonywania sztuczek karcianych oraz kiedy znikały przedmioty.

 Od tego momentu nasz wyjazd przebiegał naprawdę fajnie, a pogoda była świetna do końca pobytu. Nawet nie odczuwaliśmy braku naszej mamy.

         Na szczęście mamie udało się przyjechać wcześniej niż nam to zapowiadała. Kiedy wróciła, pokazaliśmy jej, jak dobrze czujemy się w Świecie Magii. Później bawiliśmy się z nią na dworze, zrobiliśmy potrawy ze świeżych truskawek, a na końcu mama pozwoliła nam zostać dłużej u dziadków.

         Bardzo się cieszę, że spędziliśmy ten czas u babci i dziadka. Mam nadzieję, że będziemy przyjeżdżać do nich częściej. Tym bardziej, że dziadkowie są fajnymi… czarodziejami.

 

Zosia Rosińska 5b


Tajemnice babcinego kuferka

            Był piękny wiosenny poranek. Z okna widać było piękne kwiaty wiśni, a jej kuszący zapach wołał Anię, żeby się obudzić. Dziewczynka poderwała się  łóżka i pobiegła do Tomka.

  • Tomek! Obudź się! Dziś jedziemy do babci Michalinki! ­- krzyknęła, budząc niechętnego do wstania Tomka.
  • Już, już - śniętym głosem, z niechęcią odparł Ani.
  • O nie! - bez takiego leniuchowania. - i włączyła lekko zepsutego robota, który wciąż w kółko powtarzał „Jestem robot Blingo”. Ania wiedziała, że to skłoni Tomka do wstania, bo po trzech powtórzeniach zdania robota wstał i poszedł do łazienki.

            Dzieci i rodzicie spakowali się i wyjechali. W samochodzie było nudno.

  • Wesołe miasteczko. Tralalalala. Dzieci do zabaw porwie. Zjedzone ciasteczko. Tralalalala. Jest bardzo, bardzo dobre... - mruczała pod nosem Ania, patrząc się w szybę.
  • Możesz przestać! - stanowczo powiedział do niej Tomek, który wyraźnie był podenerwowany.
  • Czemu? - spytała dziewczynka.
  • Bo nie ma dżemu! - chłopiec odwrócił się w inną stronę.
  • Nerwus! - wykrzyknęła.
  • E,e,e... - nie wiedział co powiedzieć Tomek - A, ty to!
  • Przestańcie !- krzyknęła mama - Tata nie może się skupić na jeździe!

Zapadła cisza. Chłopiec zasnął, a Ania plotła kolorowe warkocze ze sztucznych włosów.

            W pewnym momencie dziewczynka spojrzała za szybę.

  • Jesteśmy! - krzyknęła uradowana, a Tomek się obudził z obojętną miną.
  • Dzieci! Bierzemy walizki! - dał rozkaz tata. Ania wzięła swoją różową walizkę w kwiatki i motyle, a Tomek granatową z małym znaczkiem, na którym była biała sowa. On zawsze miał obojętne rzeczy i obojętny nastrój.
  • Moi odkrywcy, kochani poszukiwacze! - w drzwiach stała babcia Michalina, która na widok wychodzącego z samochodu rodzeństwa krzyknęła z radością.
  • Cześć babciu! - Ania podbiegła i przytuliła babcię, a jej braciszek poszedł za nią.
  • Proszę, macie tu odkrywcze klucze. Ten dom ma wiele tajemnic... ta trójka* pomoże wam w ich odkryciu. Znalazłem je pod belką. - powiedział dziadek Gienek, ofiarując trzy klucze Ani i Tomkowi.
  • Ale super! - wykrzyknęła Ania - Ale na początku się wypakujemy i zjemy obiad. To ja idę! - i pobiegła na górę.
  • A ty daj się pobawić siostrze i bądź dobrym starszym bratem. - chwycił go, na chwilę zatrzymując, dziadek. Tomek poszedł więc za siostrą.

            Gotowa Ania przebrana za detektywa czekała niecierpliwie na brata.

  • Już wychodzę! - zakomunikował Tomek i wyszedł z pokoju, w którym się przebierał.
  • Wreszcie! - odpowiedziała Ania. Wybrali się do salonu, by posprawdzać parapety, potem poszli do kuchni, aby przeszukać szafki. W sypialni zaintrygowała ich dziura w starej szafie, ale tam też nic nie było.
  • No i nic nie mamy! - wyznała dziadkowi dziewczynka.
  • Jak to?! - przeraził się dziadek - A klucze! - wtedy przypomniał im o kluczach.

Zupełnie o nich zapomnieli! Od razu pobiegli na górę. Tomek notował ważne i cenne rzeczy np.: dziurę w szafie, nieznany zakątek za skrzynią ze starymi już nie używanymi przez dziadków rzeczami i 3 ruchome belki w ścianie. W końcu przeszukali cały dom. Tomek włożył rękę w dziurę w szafie, ale niczego nie dosięgał. Przetestowali 3 klucze, aby otworzyć szafkę i wtedy ukazał im się kuferek. Babcia Michalina w tym czasie poszła na zakupy. Zeszli na dół, a tam siedział dziadek na fotelu i rodzice.

  • Gdzie babcia? - spytał Tomek, który w ręku trzymał kufer.
  • Nie wiem, ale otwieraj kufer!!! Chcę zobaczyć co tam jest! - krzyknęła Anka.
  • Nie chce się otworzyć! Żaden klucz nie pasuje! - przeraził się chłopiec.

Dziewczynka była też przerażona. Zaczęły się dalsze poszukiwania. Starszy brat, jako ten silniejszy, przesunął z wielkim trudem belki. Za nimi skrył się mniejszy kuferek. Tym razem klucz pasował, ale w środku była kartka, a na niej napisane:

 

„Cześć! To wskazówka do „wehikułu czasu”!

Musisz znaleźć wielki kufer, a potem kuferek z kluczem,

którym otworzysz poprzedni kufer. Powodzenia!”

 

 

Dzieciom wydawało się już wiadome i tak było! Wysunęli belkę i odblokowali wielką skrzynię z nieużywanymi rzeczami. Za nią kryła sie dziura zakryta kolorową szmatką. Za nią zgodnie z „liścikiem” znajdowała się mała skrzyneczka. Tomek otworzył ją trzecim kluczem od dziadka, a w niej w dodatkowo ukrytej klapce był ten główny klucz, aby zmylić poszukiwaczy, ale rodzeństwo nie było takie głupie i wykazało się super wzrokiem. Chłopiec już miał się brać za otwieranie ostatniego kufra, ale siostra go zatrzymała.

  • Mogę ja go otworzyć? Proszę! - spytała Ania.
  • Tak oczywiście. - oznajmił jej Tomek. Jak dziewczynka otworzyła kufer, babcia wróciła ze sklepu. W kufrze znajdowały się brązowe zdjęcia.
  • O! pamiętam to! - wykrzyknęła starsza pani - Kiedyś z moim bratem i siostrą schowaliśmy to. Chcecie się dowiedzieć, co one przedstawiają? - spytała
  • Tak, tak! - krzyknęli chórkiem Ania i Tomek.
  • Tu na tym zdjęciu jestem ja jak mam 10 lat, a to mój brat, miał 5 lat. Na tym jest moja siostra, która ma 16 lat. - opowiadała babcia.

            Babcia Michalina mówiła i śmiała się z prawie wszystkich zdjęć. Tak długo to trwało, że rodzeństwo zasnęło na kanapie pod koniec tych opowieści. Babcia zakryła ich kocykiem.

  • Dobranoc - szepnęła i zgasiła światło.

Sara Korczyk, 5b


Komentarze